Naukowcy z University of California uważają, że dzieci, które były wychowywane tzw. twardą ręką, mają większe problemy z ocenieniem siebie, niż te, które dorastały w spokojnej atmosferze. Co więcej, pojawiały się u nich problemy z nauką, a także różnego rodzaju problemy na tle nerwowym. To narażanie dziecka na stres, którego skutki pozostają w mózgu dziecka do końca życia.
Z badań wynika, że częściej despotyczni wobec dzieci okazują się rodzice ze środowisk uboższych, ponieważ oni sami przeżywają w codziennym życiu więcej stresu (związanego np. z problemami finansowymi). Nie jest to jednak regułą. Surowi rodzice pojawiają się niezależnie od środowiska czy społeczności.
Surowe wychowanie wpływa na zmiany zachodzące w mózgu, przez co często dziecko dorastając, zachowuje się w sposób karygodny (w niektórych sytuacjach patologiczny), częściej wchodzi w bójki z rówieśnikami, bywa nadaktywne, a wychodząc z domu, zabiera ze sobą wyniesione „nauki” wraz z zagrożeniem chorób somatycznych lub serca.
Mówimy to oczywiście o przypadkach, kiedy surowość nie równoważy się z miłością, okazywaną dzieciom i kiedy w rodzinnym domu brak ciepła rodziców do dzieci, a także, kiedy stres jest długotrwały.