Dress code to zasady ubioru, odpowiednie do określonej sytuacji czy okazji. Są elementem savoir vivre. W biznesie, w zależności od branży, panują różne zasady ubioru. Co więcej, normy te się zmieniają i jedne firmy rozluźniają krawat, dopuszczając większą swobodę ubioru, inne wprowadzają kolejne przepisy.

Bradzo ścisłe reguły obowiązywały zawsze w bankowości, w urzędach i korporacjach. Standardowy dress code w takich przypadkach to ciemny garnitur lub garsonka w stonowanych kolorach. Krawat dla panów, rajstopy i buty na średnim obcasie dla pań.

Szerokim echem odbiła się sprawa Nicoli Thorp, która została zwolniona przez pracodawcę – brytyjski oddział PricewatersCoopers – za odmowę założenia obcasów do pracy. Zwolniona pracownica zebrała ponad 100 tysięcy podpisów pod petycją do brytyjskiego parlamentu, by prawnie zabronić zmuszania kobiet do noszenia takiego obuwia. Z punktu widzenia prawa pracy, pracodawca ma prawo wymagać od nas określonego ubioru, który nie może jednak godzić w naszą godność, co jest określeniem dość ogólnym. Prawo też zresztą się zmienia. Nowojorska komisja praw człowieka zakazała pracodawcom, uzależniania strojów formalnych od płci pracownika. Co oznacza, że nie powinno się na przykład, egzekwować od kobiet noszenia wysokich obcasów, jeśli nie egzekwuje się ich od mężczyzn.

Z jednej strony, w wielu korporacjach rozluźnia się reguły ubioru, promując mniej oficjalny styl tzw. smart casual, z drugiej, paradoksalnie w młodych branżach jak IT,  pracownicy są informowani, że jednak nie wypada przychodzić do pracy z bardzo odkrytym dekoltem czy w klapkach. Przestrzeganie zasad ubiorowego savoir vivre, na pewno jest w dobrym stylu. W karierze nie zaszkodzi, a może pomóc.

Oczywiście od każdej reguły są wyjątki. Należą do nich ekscentryczni milionerzy, ludzie sukcesu, przedstawiciele kreatywnych zawodów i celebryci, którzy w ogóle nie przejmują się dress codem. Wymienić można Marka Zuckerberga, twórcę Facebooka, który widywany jest zazwyczaj w jeansach i Tshircie lub nieżyjącego już Steve’a Jobsa, którego zapamiętamy w czarnym golfie i jeansach. Sukces można więc osiągnąć i bez krawata!