WomanMagazine.pl

Kobiety Zwyczajne - Niezwyczajne: wywiad z Anną Brodnicką (Foto-An)

Dziś przedstawiamy Wam kolejną bohaterkę naszej akcji: Kobiety Zwyczajne - Niezwyczajne. To Anna - artystka wszechstronna. Jej przyjaciółka, która ją do nas zgłosiła, wskazała nam głównie na jej wspaniałą umiejętność przechwytywania wydawałoby się... "nieuchwytnych" chwil i przekuwania ich w fotografię. Okazuje się jednak, że to nie jedyny jej talent. Poznajcie Annę Brodnicką!

Standard Post with Image

 

Oddajmy na chwilkę głos Joannie, która zgłosiła Annę do naszej akcji: "Kobiety Zwyczajne - Niezwyczajne": Anna - znamy się od urodzenia, a w zasadzie od mojego urodzenia, bo jest ciut starsza, ale myślę, że spokojnie możemy powiedzieć, że wychowywałyśmy się w jednych pieluchach. W starej kamienicy, na starych Pomorzanach w Szczecinie - dzielnicy tak strasznej, jak jednocześnie pociągającej. Na naszym podwórku w studni, pomiędzy dwoma budynkami rozciągnięte były sznury do suszenia bielizny i tam myślę, że czasami mogło dojść do pomyłek w tetrowych tekstyliach. (...) Ania fotografuje i ma niesamowitą umiejętność zaklinania zwykłych chwil i tworzenia z nich niezwykłych wspomnień.

 

Jej prace można obejrzeć na stronie  FOTO-AN. Prowadzi także stronę Anmami.

 

Woman Magazine: Czym dla Pani jest fotografia..?

 

Anna Brodnicka (Foto-An): Fotografia jest dla mnie uchwyceniem w kadrze piękna. Praktycznie w każdym widzę piękno i gdy uda się to co widzę złapać na zdjęciu... to czyni mnie szczęśliwą. Na początku głównie były to zdjęcia mojego syna, totalna fascynacja dzieckiem. Następny etap to dokumentacja ze spotkań, z okazji i bez okazji, uchwycenie dnia, zdarzeń, emocji... czasami po prostu zwyczajnego dnia. Całkiem niedawno pojawiło się marzenie o zdjęciach portretowych na czarnym tle. Zapraszam bliskie mi kobiety i próbuję swoich sił. Miałam też pojedyncze sesje dla nowo poznanych kobiet. Za każdym razem jest to pokonywanie siebie na nowo, swoich słabości, lęków i niepewności. To samo czuję od kobiet, które stoją po drugiej stronie obiektywu. To odkrywanie się jest po obu stronach. Czasami dzieją się niesamowite momenty, puszczają emocje, blokady, można odkryć się na nowo. Wyjątkowe są to spotkania.

 

Cudownie Pani zaklina – niby zwyczajne momenty codzienności – w prawdziwe dzieła sztuki. Dzięki temu powstają obrazy pełne emocji, nostalgii, uczuć. Operowanie bielą, czernią i szarościami sprawia, że zdjęcia wyglądają jak z innej epoki, choć prezentowane są na nich jak najbardziej współczesne wydarzenia. Skąd pomysł na sięgnięcie po tę formę wyrazu artystycznego?

 

Takie zwyczajne, a jednak niezwyczajne były moje albumy z dzieciństwa i zdjęcia u babci. Wszystkie w czerni i bieli... stąd głównie ta fascynacja. Czasami zwykłe zdjęcie staje się klimatyczne dopiero, gdy przerobimy je na czarno białe. Nabierają magii i swojej wyjątkowości. Przy zdjęciach portretowych zaskakuje mnie to, że przy niektórych zostaję przy kolorze. Jest to dla mnie odkrywcze.

 

Pani zdjęcia wyglądają jak utrwalone na kliszy i wywołane w prawdziwej ciemni. Teraz coraz częściej „cykamy” na potęgę zdjęcia telefonami komórkowymi. Później te zdjęcia gdzieś niestety przepadają :-( Drukuje Pani swoje zdjęcia i umieszcza w „staroświeckich” albumach czy wręcz przeciwnie?

 

Fotografem teraz jest już każdy. Dużo zdjęć robię po prostu komórką oraz cyfrowym aparatem. Technicznie nie ogarniam wszystkich funkcji, zwykle robię na "auto". Moje ocena sprowadza się do tego, czy mi się podoba zdjęcie, czy nie. Przyznaję się jestem totalną amatorką, robię zdjęcia intuicyjnie, z sercem i emocją danej chwili. W cyfrowej przestrzeni i tysiącu „cykniętych" zdjęć wyszukuje swoje perełki. Te ulubione są wydrukowane i wiszą w moim mieszkaniu na kilku ścianach w takich mini galeryjkach. Patrząc na nie ludzie, miejsca i wspomnienia są wiecznie żywe. Obdarowuję też bliskich zdjęciami i wtedy, gdy wiszą w ramkach na ścianie w ich domach to jest dopiero zaszczyt i spełnienie. Kilkukrotnie tworzyłam foto – książki. Kilka z kobiecej sesji; inne były zbiorem zdjęć z kilkuletniej przyjaźni. Obie formy niesamowicie się reprezentują w postaci książki.

 

Fotografia to nie jedyna Pani pasja. Świetnie odnajduje się Pani też w krawiectwie i florystyce, a pewnie to nie jedyne Pani talenty. Skąd takie zamiłowanie do sztuki? Opowie nam Pani więcej o swoich artystycznych horyzontach? Frapują mnie też słowne kolaże… Czym są? W czym mogą nam pomóc? Do czego mogą się przydać?

 

W wolnych chwilach robię różne twórcze rzeczy, zależy co akurat w duszy gra. Czasami są to mandale z kwiatów, gdy jest wielka potrzeba kontaktu z naturą. Czasami wyciągam maszynę by uszyć poszewkę na poduszkę i woreczek na skarby bo ktoś ma urodziny.

Największą odskocznią i formą relaksu jest dla mnie kolaż. Kiedyś były to zdjęcia osób wycinane i sklejane... teraz są to głównie słowa. Wycinam je z gazet i zbieram do pudełek już od kilku lat. Potem wyciągam pudła i na szczególne okazje urodziny, śluby i inne robię wyklejanki. Najpierw były to kartki, prosta forma, ale od kilku lat powstają notesy. Wtedy można powiedzieć obdarowana osoba dostaje książkę o sobie. Jest to opis jaka osoba jest, jak wygląda, jej dom, rodzina, przyjaciele, marzenia i życzenia. Słowa, to jest niesamowite,  znajdują się czasami same i historia się układa sama. Notes tworzę w kilka dni, a czasami tydzień czy dwa... jest to dla mnie fajny czas, takiego intensywnego, pozytywnego myślenia o drugiej osobie. Wyjątkowe w tej formie jest to, że czasami byśmy tego nie napisali do danej osoby... ale znajdując słowo z gazety, możemy jakby sobie na to szaleństwo pozwolić.

Kolaż okazuje się też formą terapii... tak poczułam i dostałam zwrot od osób, które były na moim pierwszym warsztacie z kolażu słowem. Odbył się on z okazji Dnia Kobiet. Były to odkrywcze zajęcia.

 

Jestem ciekawa kolejnych kierunków, w których Pani zamierza podążyć… Czy są już wyznaczone? Czy może dopiero czekają na odkrycie?

 

Warsztaty z kolażu słowem to zupełna nowość dla mnie, że wyszłam z tym na zewnątrz. Były pierwsze na Dzień Kobiet i po dużym zainteresowaniu w zaprzyjaźnionej księgarni dla dzieci Fika w Szczecinie, odbędą się teraz kolejne na Dzień Matki. Z tej okazji stworzyłam kilkanaście kartek zainspirowana tym tematem. Chcę je połączyć z moimi zdjęciami i zdjęciami z mojego i bliskich dzieciństwa. Fotografia i tekst kolażu. Pierwsze prace już wstawione na Anmami i FOTO AN na fb i anna_an_fotoan na Instagramie.

 

Dziękuję ślicznie za bardzo inspirującą rozmowę.

 

P.s. Dziękuję mojej przyjaciółce za zgłoszenie mojej osoby. Czuję się bardzo zwyczajną kobietą, a niezwyczajnie można się poczuć, gdy ktoś dostrzega coś wyjątkowego w nas.

 

 

 

Podobne artykuły

Czy joga jest dla dzieci? – wywiad z Emilią Burkiewicz

Czy dzieci mogą praktykować jogę? Czy zajęcia różnią się od tych dla dorosłych? Czy zajęcia z jogi i uważności mają szansę zawitać w przedszkolach i szkołach - o tym rozmawiamy z Emilią Burkiewicz, certyfikowaną nauczycielką jogi dziecięcej.

Czytaj więcej

Jak plotkujemy? Kobiety versus mężczyźni

Nie ulega wątpliwości, że wszyscy lubimy czasem poplotkować. A to w ramach odprężenia, zejścia z wysokiego tonu, lub po prostu – by zaspokoić niezmierzoną ludzką ciekawość. Co jeszcze ciekawsze, każda z płci robi to w zupełnie inny sposób. Może to jednak nie plotka, że mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus? ;-)

Czytaj więcej