Organiczne, eko, bio...
Kiedy kupujemy ekologiczne warzywa i jajka z wolnego wybiegu, czujemy się lepszymi ludźmi. W końcu dostarczamy sobie naturalnego, nieprzetworzonego jedzenia, które z pewnością uchroni nas od wszelkiego rodzaju chorób. Badania pokazują, że aż 30% Polaków stawia na żywność organiczną, a około 6 milionów kupuje ją od czasu do czasu. Czy jednak to, co kupują, daje im całkowitą gwarancję tylko zdrowego jedzenia?
Na poziomie producenckim trzeba wiedzieć, że produkt może zostać oklejony etykietką „organic” wtedy, kiedy 95% składników produktu zostało wytworzone bez użycia środków chemicznych i sztucznych nawozów. Tyczy się to także paszy dostarczanej zwierzętom – wszelkiego rodzaju dodatkowym składnikom i antybiotykom hodowcy ekologiczni mówią: nie!
Czy na pewno lepsze?
Sama nieprzetworzona żywność nie ma w sobie nic złego. Naukowcy jednak nadal toczą spory jeśli chodzi o zasadnicze różnice wpływu na zdrowie i wartości odżywczych płynących z jedzenia organicznego. Czy jest ono w pełni wartościowe?
Coraz częściej krytycy kulinarni dowodzą, że konsumenci padają ofiarami producentów! Na tak szeroką skalę organiczne jedzenie stało się opłacalnym interesem marketingowym. Eko-sklepy przygotowane są na stałych klientów, którzy za wszelką cenę będą chcieli zdobyć dane produkty, a przy wciąż niewielkiej konkurencji, mogą sobie pozwolić na dyktowanie cen, co się raczej prędko nie zmieni...
Co jednak przemawia za eko-jedzeniem? Zwierzęta z ekologicznego chowu mają z reguły dogodne warunki do życia i karmione są paszą bez antybiotyków i hormonów. To powinno dać trochę do myślenia. Jednak spokojnie, nie popadajmy w skrajności… Producenci „normalnego” jedzenia z pewnością nie chcą nas otruć! I wszystko, co trafia na sklepowe półki, musiało przejść niejedną kontrolę! Dużo ważniejsze od rozgraniczenia eko – nieeko będą zdrowe nawyki żywieniowe i właściwie zbilansowana dieta.