Woman Magazine: Prezenter pogody. Nie jest to standardowy pomysł na życie współczesnego mężczyzny. Oprócz tego konferansjer i dziennikarz. Jak to się stało, że trafił Pan do mediów? Kiedy w Pana głowie zrodził się pomysł, by prezentować pogodę?
Adam Giza: Dawno, dawno temu… brzmi baśniowo, ale chyba trochę tak jest, że realizuję swoją własną „bajkę”. W liceum, gdzie chodziłem do klasy biologiczno-chemicznej, zacząłem nagle zmieniać swój pomysł na życie. Z młodego człowieka, który chciał zostać lekarzem… nagle stałem się niepokornym chłopakiem marzącym o pracy w telewizji. Dodatkowo Pani Profesor ucząca chemii, sukcesywnie uświadamiała mi, że medycyna chyba nie jest dla mnie idealną ścieżką… za to z polskiego byłem coraz lepszy! Po liceum trafiłem na studia do Katowic. Byłem na 1. roku politologii, kiedy dowiedziałem się, że startuje telewizja TVS. Pobiegłem na casting i udało się – trafiłem przed kamerę! Zacząłem od prowadzenia wiadomości sportowych, ale… niestety nie jestem fanem piłki nożnej. Szybko okazało się, że lepiej niż w sporcie odnajduję się w porankach prowadzonych „na żywo”, pogoda była dodatkiem do porannej audycji, za którą pokochali mnie widzowie i dostałem łatkę: „pogodynka”, choć wolę określenie „prezenter pogody”.
WM: Z wykształcenia jest Pan politologiem i logopedą. Jaki wpływ na Pana życie miały wybrane kierunki?
AG: Politologia, którą ukończyłem na Uniwersytecie Śląskim, z pewnością dała mi bardzo dużą wiedzę ogólną z zakresu funkcjonowania społeczeństwa, mediów i świata polityki. Wybrałem specjalizację dziennikarską – miałem więc okazję na bieżąco porównywać praktykę, którą już uprawiałem, pracując od 1. roku zawodowo przed kamerą w telewizji, z teorią mediów, serwowaną przez autorytety UŚ. Myślę, że było to świetne uzupełnienie. Logopedia była pasją – zawsze miałem dobrą dykcję i ciekawą barwę głosu. Pewnego dnia stwierdziłem, że chcę zweryfikować, czy o pracy wokalnej wiem wszystko – zapisałem się na studia logopedyczne. Szybko okazało się, że sporo wiedzy przede mną! Poznałem nowe techniki dbania o głos i emisji – to w pracy przed kamerą (gdzie sfera audio też jest przecież ważna) spory atut.
WM: Od lutego jest Pan prezenterem pogody w TVP1 w programie „Dzień dobry Polsko”. Jak wygląda codzienna praca w polskiej telewizji śniadaniowej?
AG: Każdego dnia nowe wyzwania! Program jest przygotowywany przez fantastyczny zespół ludzi z dużą wiedzą, ambicjami i wrodzonym optymizmem. Tematy do moich pogodowych „wejść na żywo” zgłaszam wydawcom programu na kilka dni przed możliwością ich realizacji. Po burzliwej nieraz dyskusji dochodzimy do porozumienia, jak będzie wyglądała prognoza w poniedziałek, jak we wtorek i analogicznie w piątek. Staramy się pokazywać widzom TVP1 najciekawsze miejsca i atrakcje w Polsce. Ja staram się, aby efekt – to, co widzą na antenie, zostawało na długo w ich pamięci i motywowało do odwiedzenia danego miasta, miejsca.
WM: Pana realizacje nie są typową zapowiedzią pogodową. To również spotkania z interesującymi gośćmi w różnych zakątkach Polski. Skąd Pan czerpie inspiracje do swoich wystąpień? Którą realizację wspomina Pan najmilej?
AG: Staram się każdego dnia zarażać optymizmem! Jestem człowiekiem uśmiechniętym – mam nadzieję, że mój uśmiech jest zaraźliwy! Staram się także pokazywać rzeczy, miejsca i atrakcje nietuzinkowe, oryginalne. Zdarzało mi się w prognozie pogody nurkować, latać w tunelu aerodynamicznym, jeździć na nartach na sztucznym stoku czy też… karmić dzika w ZOO. Co do ludzi – owszem w każdej prognozie jest gość związany z tematem. Najmilej wspominam spotkanie z Krzysztofem Cugowskim w Lublinie, który przyjechał na plan w piżamie i w kurtce. Prosił, aby kadrować go od pasa w górę – co oczywiście zrealizowaliśmy.
WM: (śmiech) Jak widać, nawet prognoza pogody może być pełna emocji. W jednym z wywiadów twierdził Pan, że brakowało Panu adrenaliny związanej z wystąpieniami na żywo. Jak się Pan czuje przed kamerą?
AG: Kocham swoją pracę! Mam parcie na szkło – nigdy tego nie ukrywałem… To jest tak, że jeżeli chcesz leczyć ludzi, to masz powołanie, „parcie” na/do pomagania, jeżeli chcesz latać, to realizujesz marzenia o lotnictwie, ja realizuję swoje marzenia o pracy na srebrnym ekranie. Daje mi to sporo frajdy, satysfakcji i zabawy!
WM: Jaki Pan jest prywatnie? ;-)
AG: Taki sam jak na ekranie! Staram się nikogo nie udawać! Jestem optymistycznym, uśmiechniętym jeszcze chyba młodym człowiekiem! Staram się być pomocny innym ludziom. Kocham swoją żonę Wiolę i cieszę się z zabawy z moim synem Wiktorem i córką Alicją – całkiem normalnie chyba…
WM: Zdecydowanie! Wreszcie pytanie, które zawsze zadajemy naszym gościom: Pana przepis na szczęśliwe życie prywatne i zawodowe?
AG: Odpowiedni balans! Uważam, że trzeba pracować efektywnie, ale tak, aby praca nie była determinantem całego życia. Każdego dnia trzeba znaleźć czas dla rodziny – na rozmowę, zabawę i wspólny odpoczynek. Cenię sobie to, że moja rodzina wspiera moje medialne działania. Staram się w wolnym czasie dać im maksymalnie wiele pozytywnych chwil :-)
My również Pana wspieramy i bardzo dziękujemy za przemiłą rozmowę! :-)